„Kochający na marginesie”, Nilsson Johanna

Autor: Nilsson Johanna
Tytuł: Kochający na marginesie
Tytuł oryginalny: De i Utkanten Alskande
Język oryginalny: szwedzki
Kategoria: Literatura piękna
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Forma: powieść
Stron: 206
Rok pierwszego wydania: 2003
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009
Miejsce wydania: Zakrzewo
Wydawca: Replika
Moja opinia:
Akurat pod kątem tej książki ciężko zebrać mi myśli, jest ich tak wiele. I chociaż ostrzegano, z tyłu na okładce, że to skomplikowana i chłodna opowieść, ja nic sobie z tego nie zrobiłam. Samotność współczesnego świata obrana w chłodne, odzwierciedlające słowa ukazujące żywot ludzi, którzy chcą być szczęśliwi, a jednak nie mogą.
Kawiarnia „Na marginesie” to punkt kluczowy i od tego zacznę. Ta oto kawiarnia dziwnym trafem przyciąga do siebie ludzi na marginesie społecznym – ludzi samotnych, zajmujących się różnymi, niekiedy dziwnymi sprawami. Siadając w tym miejscu, ja, jako czytelnik, doskonale przyglądałam się wszystkim na około, widziałam Beę, która strasznie przypominała mi Lisbeth z „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. Widziałam Sofię, czy raczej Stefana, której problem poruszył mnie do głębi. Poruszył tak bardzo, że wzburzenie do ówczesnego świata jest ogromne, niby jest XXI wiek, ludzie tolerancyjni, a tu proszę. To chyba nie jej wina, że urodziła się dziewczyną w męskim ciele, ona wcale się oto nie prosiła, więc czemu ludzie ją oceniają? Czy biorąc też pod lupę Mansa, który ma nogi wykrzywione w drugą stronie niż normalnie. Co ludziom do tego? Zawsze podziwiałam takich ludzi, bo posiadają empatię, wiedzą jak ludzie potrafią być okrutni więc starają się wczuwać w drugiego człowieka. Nie do przebolenia dla mnie był Jack, typowy facet, kiedy już spotkał kobietę, która szczerze go kochała, twardo obstawał przy byłej. Kiedy była wraca, nagle odkrywa, że kocha Beę. No proszę i gdzie tu zdecydowanie?
Książka jest jak kubeł zimnej wody, budzi oczy, aby spojrzały, że wokół jest tyle ludzi nie mogących otworzyć się na drugiego człowieka. Ludzi zagubionych i dręczonych, szukających tylko trochę ciepła i uczucia. Zimna woda długo zostanie, bo chłodne, krótkie zdania, jakie wykorzystała autorka, sprawiły, że trudno o tej książce zapomnieć. Bo każdy znajdzie w niej kawałek siebie, nieprawdaż?
Od wydawcy:
Kawiarnia „Na marginesie” w dziwny sposób przyciąga tych, którzy znaleźli się poza granicą wyznaczoną przez normalnych obywateli dostatniego zachodniego społeczeństwa. Spotkać można tam Rose i Victora – kochające małżeństwo walczące z rakiem, Sofię – transseksualistę, zagubioną złodziejkę Beę, niepełnosprawnego muzyka, chorego psychicznie lekarza, zagubioną nastolatkę w ciąży…
Bohaterowie, odrzuceni na margines, starają się mozolnie budować własne szczęście. Przypadkowe spotkania wyzwalają w nich potrzebę uczuć i wzajemności. Samotni instynktownie wyczuwają samotnych, ale stać ich jedynie na wymianę pustych spojrzeń. Strach łączy opuszczonych, ból łączy niekochanych.
Kochający na marginesie to opowieść o nowoczesnej samotności. W oszczędnym stylu, przy pomocy chłodnych, urywanych zdań szwedzka pisarka stworzyła aktualny portret dzisiejszej niemożności otwarcia się na drugiego człowieka. Johanna Nilsson po raz kolejny udowadnia, iż jest niezwykle przenikliwą obserwatorką współczesnego świata.
[merlin.pl]

5/6

13 myśli nt. „„Kochający na marginesie”, Nilsson Johanna

    • Kubeł zimnej wody w pozytywnym znaczeniu :) Bo mnie jako osobie tolerancyjnej, która nie ma nic to orientacji, płci, koloru skóry itp. wydaję się na porządku dziennym, że ludzi powinno się akceptować. Ale to nie pierwszy raz, kiedy budzę się, że jest inaczej. I to mnie smuci :(

  1. No i przez Ciebie weszłam w to lubimy czytać i mnie pochłonęło. Podejrzewam, że będę toto traktowała nieco po macoszemu, ale co tam:)

  2. Książka jest piękna. Prostym językiem mówi o prawdziwym życiu. W prostocie jest zawsze piękno i wcale się tego nie trzeba wstydzić. Ja tę książkę przeżyłam głęboko. Pozdrawiam.

      • Tak Vampire, ale miałam na myśli to, że wydaje nam się, że jesteśmy tolerancyjni lecz w obliczu tej książki – ja tak miałam – nasza tolerancja staje się malutka… taka tyci tyci I wtedy zaczynamy zastanawiać się … hm … chyba za mało się staram, przecież jak tolerancja to TOLERANCJA! na wszystko, BEZ WYJĄTKÓW!

      • Przypomniał mi się ten cytat:

        „Ale jeśli wykluczamy kogoś, odmawiamy mu prawa do przynależności, sami stawiamy się w miejscu Boga, decydujemy, kto ma żyć, a kto nie. A to jest coś niesłychanego.”

Dodaj komentarz