wydawnictwo: G+J Gruner+Jahr
język oryginału: niemiecki
stron: 286
ocena ogólna: 4,5/6
ocena wciągnięcia: 5/6
Gdyby ktoś mi powiedział, że wygram książkę, która nie tylko mnie zainteresuje, lecz także dopuści się czynu zaciekawienia moje osoby w takim stopniu, iż oczy, same opadające, zaczną samoistnie błagać o więcej powieści odganiając zmęczenie, nie uwierzyłabym. Lepszej reklamy nie trzeba, prawda? Ale. Jedno małe „ale”, gdyby było tak do końca powieść złapałaby duże, zacne 6/6, a tak nie jest. Więc co poszło źle?
Od samego początku, od pierwszej kartki było zagadkowo i frapująco. „Co będzie dalej?” nasuwało się pytanie. Z strony na stroną rosła ciekawość, napięcie a psychologiczna strona rozwijała się na bardzo ciekawym poziomie. Jednakże w pewnym momencie autor przesadził z psychozą bohatera. Zaczynała być ona nudnawa i przewidywalna. Psychoza rozwijała się z bohaterem, gubiąc tropy, zacierając ślady czy tworząc nowe, niezwykłe przypadki. Zupełnie nie do wyjaśnienia sytuacje, fajne, chociaż zbyt mocno popchnięte na psychozę. Wszystko uratował koniec. Podwójny. Ten pierwszy, który da się przewidzieć, oraz drugi, którego nie spodziewamy się zupełnie, łączy wszystko w spójną całość, zaskakującą, troszkę pogmatwaną i niezbyt zadowalającą spójność.
Bardzo ciekawy opis skupia naszą uwagę, skupia też ją okładka. Dziwaczna, prosta, mroczna. Kryje się pod nią dziwaczna historia, zarazem prosta w obsłudze, lecz mroczna w środku. Psychologiczny thriller to dobre określenie. Nie byle jaki thriller.
Nadzieja jest jak okruch szkła w stopie. Dopóki w niej tkwi, sprawia ból przy każdym kroku. Kiedy jednak zostanie wyjęty, to co prawda rana przez chwilę krwawi i trzeba trochę czasu, żeby wszystko się zagoiło, ale w końcu znowu można normalnie chodzić.
Pewnego dnia córka Victora znika. Znika bez żadnego śladu, bohater przekonany jest, że był z nią u lekarza i to stamtąd ją porwano. Dziewczyna jest chora, nikt nie wie dokładnie na co. W pewnym momencie siły słabną i cztery lata później Victor jedzie do odosobnionego domu na wyspie, gdzie stara ułożyć swoje myśli. Zaczyna go nawiedzać (tak, to dobre słowo) Anna, pacjentka ze schizofrenią, która dziwnym przypadkiem wie, co dzieję się z Josephine. Rzecz w tym, że schizofrenikom mało kto wierzy.
Tak rysuje się pobieżna sytuacja, która ma na celu zachęcenia nas, czytelników, do przeczytania tejże książki. Akcja chyba nie dość skuteczna, bo mało osób wie o tej książce. Wielka, powiadam wielka to szkoda. Powieść ta to powieść rodem z opisów charakterystyki gatunków. Zaczyna się tajemnicą od momentu początku książki, od pierwszego zdania a kończy dokładnie na ostatniej stronie kropką. Mogłabym popuścić słowa i rzec, że to klasyka dobrego gatunku. Nie wiem, czy na pewno, jednakże, kto nie marzy o takiej powieści, która zaczyna się wraz z pierwszą a kończy wraz z ostatnią stroną. O powieści, która nie tyle zaczaruje, co zafascynuję do dalszego czytania. Będzie podsuwała tylko prawdziwe fakt, a jednak będziemy w nie wątpić i kombinować na wszelakie strony. Potrzeba nam książki, która będzie „Terapią” i nią nie będzie. Bo chociaż tak opiewam ją w pochwalnych słowach, nie ma 6, nie ma owacji na stojąco. Rozczarowuję w środku, wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy, kiedy punkt kulminacyjny powinien nas zwalić z nóg. Nie przewala, ale zwala. Zakończenie. Punkt kulminacyjny darujmy sobie, zapomnijmy o wymaganiach. Puśćmy wodze fantazji i cieszmy się 3/4 książki, która jest cholernie dobra! Resztą nie warto zawracać sobie głowy.
Brrr!! A mówiłam, że tą bym zabrała ze stosu? Widzisz jak trafiłam:)
Podoba mi się obrazek książki – jak to robisz, że sprawia wrażenie 3wymiaru?
Moni – to nie jest trójwymiar, chyba. Wydaje mi się, że to tak po prostu książka ustawiona jest. Zdjęcie mam wyszukane w google (a pochodzi z merlin.pl), więc niestety nie mam pojęcia.
Są duże na nią przeceny, wiesz? Bazyl kupił ją za 7zł, mam metkę z tyłu. :) Mary także kupiła na przecenie, sprawdź w Matrasie, powinny chyba jeszcze być przeceny. :)
3wymiar, nie 3wymiar fajnie wygląda, a nie tak plaskato:)
przeceny powiadasz … muszę sprawdzić, dziękuję za info:)
Moni – Owszem, fajnie wygląda, ale jak ktoś ma białe tło. Na innych nie wygląda już tak szykownie.
Nie ma za co. Do usług. :)
Zachęcająca, kiedy zobaczę, na pewno nie przejdę obojętnie :)
7 zł?! AŻ TAKIE PRZECENY?! To ja jutro w trybie PILNYM lecę do Matrasu!
Nyx – nie mam pojęcia czy za 7! Bazyl wysłał mi tą książkę z taką metką z tyłu. Nie wiem, gdzie kupił za taką cenę. Ja tylko rzucam pomysłem, że w matrasie zawsze są przeceny. ;]
Kupiłem na stosiku z tanią książką w Realu i tak, za 7 PLN :)
Bazyl – dziękuję za informację. Biegnę do reala. :D Może będą inne jego książki. :)
Konkretnie to miało być „stoisku”. Takim kiosku, znaczy. Nie na realowskiej hali. Za drugie 7 PLN nabyłem też „Makabryczną grę” :)
Nie wiem, czy przeczytam. Ale zaczynam się zastanawiać, czy nie warto przeprosić się z kryminałem. Bo ostatnio jakoś w ogóle mnie ten gatunek nie interesuje. W sumie dlaczego?
Również uważam, że to bardzo zachęcająca pozycja – z przyjemnością rozejrzę się za nią w księgarniach.
Ultramaryna – czyżby kiepskie czytadła kryminalne odrzuciły Cię od tego gatunku?
Futbolowa – udanego szukania i czytania. :)
Na coś takiego miałabym teraz ochotę. Ale narobiłaś mi smaku! :-)
Pesy – wybacz mi, najwyższa.
Pingback: Małe co nieco na październik « Wykredowana
Pozycja godna uwagi każdego czytelnika ;)
Meme – nie każdemu przypada do gustu. Są gusta i guściki. :)