„Mr. Nobody” (2009), reż. Jaco Van Dormael

Czy podejmując decyzję, która w przyszłości odbije się na naszym życiu, powinniśmy się kierować przyszłością czy może przeszłością? Czy planowanie przyszłości ma dobry wpływ na teraźniejszość i przeszłość? Czy może nasze „bycie” nie jest iluzją? Czas nie jest tylko kolejnym wymiarem wszechświata, a jeśli tak: to do czego to prowadzi? Czy kiedyś czas zawróci? Czy zbierze swoje czyny, dokonania i pozwoli nam zadecydować raz jeszcze? Czy każdy wybór jest prawdziwy?

Te, i wiele innych pytań nasunęło mi się podczas obejrzenia tego filmu. Nigdy nie wiadomo na co się trafi, czy wybór był słuszny, ani czy nasze istnienie jest prawdziwe. „Najlepszy ruch to taki, kiedy nie ma żadnego ruchu.” Czy można się z tym zgodzić. W jakimś stopniu na pewno. W jakiejś części siebie rozmyślamy o tym, jak wszechświat funkcjonuje.

Film ten nie jest dla leniuchów, osób chcących zobaczyć coś lekkiego i przyjaznego dla wypoczynku, ani dla tych, którzy boją się takiego spojrzenia na sprawy. Nie dla matołów ten film, gdyż najzwyczajniej w świecie nie zrozumieją jego przesłania. Film to swoista podróż nie tylko bohatera, ale i nasza. Ciężki w przekazie, ale zostawia wiele możliwości interpretacji. Zostawia całe pole dla wyobraźni, uczuć i emocji. Skupia się na swoich ważnych sprawach, ale porusza także struny życia, co zarazem idzie – czasu. W swoim przekazie autor umieścił tak wiele i tak mało zarazem. Właściwie w tym filmie jest wszystko.

Mówiąc szczerze: jestem filmem zachwycona. Podobało mi się wszystko – gra aktorska, wykonanie, przerzuty w historii, przejścia między czasami, współczesność, przyszłość, przeszłość. Wszystko. Długo po obejrzeniu nie mogłam powstrzymać łez. Daje tak dużo a zarazem tak mało. I to jest ogromny plus tego filmu, porusza bardzo ważne rzeczy i człowiek nawet nie wie, że tak go to rusza. Łzy płyną, a widz zastanawia się „Czemu?”. Później przyjdą refleksje, sentencje i wreszcie: chęci do działania. Czujesz się pełniejszy, lepszy. Wolny. Jakby ten ponad dwugodzinny film na trochę odmienił twój świat. Jakby od czasu obejrzenia zmieniło się tak dużo. Jakbyś czuł, że to, jakie decyzje podejmujesz w życiu, były prawdziwe a zarazem były iluzją. By zmieniło się wiele i nic.

Podsumowując, film warty świeczki. Polecam każdemu, kto nie boi się takiego kina. Dawno nie spotkałam takiego aktu filmowego, który wzbudziłby we mnie tyle emocji.

Ocena ogólna: 9/10
Nemo Nobody wiedzie zwyczajne życie u boku swojej żony, Elise i trójki dzieci, aż do dnia kiedy budzi się jako stary mężczyzna w roku 2092. Jako 120-latek jest najstarszym człowiekiem na świecie i jednocześnie ostatnim śmiertelnikiem pośród ludzi, którzy stali się nieśmiertelni na skutek medycznego postępu. Co więcej nikt z obecnie żyjących nie interesuje się Nemo, ani nie zawraca sobie nim głowy. Aby wrócić do czasów obecnych, Mr. Nobody, musi odnaleźć odpowiedzi na następujące pytania – Czy jego życie mu odpowiadało? Czy kochał właściwie swoją żonę i dzieci? Teraz jego celem staje się znalezienie prawidłowych odpowiedzi. [filmweb.pl]

15 myśli nt. „„Mr. Nobody” (2009), reż. Jaco Van Dormael

  1. Obejrzaem, lzy powstrzymywaem, a jak teraz o tym mysle to ciarki mnie przechodza. rezyser dal popis i wogole to bratnia dusza ;) POLECAM ps. niespodziewanie mi sie trafil,podcza
    s filmu sie zastanawialem czemu nie slyszalem o nim wcesniej, weglug wiki premiera w Polsce ma byc 24.12.2010r zdecydowanie 10/10

Dodaj komentarz