„Templariusze Miłość i Krew”, reż. Peter Flinth

Najwspanialsza produkcja ukazująca średniowieczne czasy, jaką kiedykolwiek widziałam. Ciężko mi do czegoś porównać ten film, gdyż nie czytałam zbyt dużo o średniowiecznych czasach w książkach, ani nie oglądałam zbyt dużo filmów z ową tematyką. Ale na temat średniowiecza mogę powiedzieć dużo. Według mnie to najlepsza epoka w dziejach świata. Owszem, starożytny Egipt też jest niesamowity, ale to właśnie do średniowiecza powraca się tak często – ja przede wszystkim. Uczestniczę w inscenizacjach (Bitwa pod Grunwaldem, oblężenie Malborka, turniej w Gniewie) już od 2 lat i takiej atmosfery jaka tam jest, nie da się porównać z niczym innym.

Będąc dobrze przygotowaną z czasów rycerzy i królów, mogłam obejrzeć film i ocenić go profesjonalnie. Oczywiście jeśli chodzi o dopracowanie filmu na potrzebę tamtych czasów. I powiem jedno – rewelka. Wszystko dopracowane, pięknie zrobione, istna uczta dla kinomana. Uwielbiam filmy, w których nie trzeba się starać, aby domyślić o co chodzi. Mówię o otoczeniu. Film, gdzie trzeba się zastanawiać „Hmm, a co to jest? Przecież miało być średniowiecze a tu renesans się kłania” nie jest dobry. Świat przedstawiony dużo mówi o samym filmie, a takiego znudzonego widza na pewno przyciąga. Mnie zachęcać nie trzeba, ale jednak dobrze jest nacieszyć oko dobrym kawałkiem filmu.

Zachwycało mnie dosłownie wszystko. Widoki, miasteczko, klasztory, postacie i oczywiście mężczyźni. Zakochałam się w odtwórcach głównych ról! Stwierdzam, że Szwedzi to nieziemscy przystojniacy – niebieskie oczy, piękna twarz, wygląd przyprawiający o bicie serca.

W ani jednym momencie nie zajechało ckliwością, jeśli miała być rzeź to była, jeśli spokojne życie to było spokojnie. Ukazanie klasztora „wspaniałych sióstr” było rewelacyjne, oddanie sposobu bycia ówczesnych sióstr zakonnych, dla których liczył się tylko bóg było dobrze zrobione. Jedyne, co do czego mogę się przyczepić to fakt końca filmu, ale to tylko mały szczegół.

Ocena ogólna: 10/10
Historia życia Arna, syna skandynawskiego szlachcica. Gdy jako dziecko chłopiec ulega poważnemu wypadkowi, matka modląc się o jego zdrowie obiecuje oddać go do klasztoru jeśli tylko wyzdrowieje. Gdy Arn wraca do zdrowia matka dotrzymuje obietnicy i młody szlachcic zostaje wysłany do lokalnych zakonników. W wolnych chwilach uczy się on władania mieczem od jednego z byłych templariuszy. Po opuszczeniu zakonu będąc przejazdem u przyjaciół Arn odmawia odbycia stosunku z młodszą córką gospodarza. Dziewczyna w akcie zemsty oskarża młodego szlachcica i własną siostrę o grzech nieczystości.
W konsekwencji szlachcic zostaje wysłany do Ziemi Świętej jako jeden z templariuszy. Dzięki nabytej umiejętności władania mieczem szybko staje się postrachem innowierców rabujących chrześcijańskich kupców.
[filmweb]

21 myśli nt. „„Templariusze Miłość i Krew”, reż. Peter Flinth

    • Cóż, płakać, płakałam. Jednak dziwi fakt, że po tylu przejściach On umarł. Troszkę wyglądało to tak, jakby musieli wymyślić jakieś zakończenie, a nie mieli pomysłu.

  1. Hm, może się skuszę…

    Widziałaś może „Króla Artura”? Całkiem przyjemny film. Bez fajerwerków, ale można miło spędzić czas.

  2. Aaa, a widziałaś, że Guillou napisał parę książek o Arnie? :> Ja właśnie się dowiedziałam, dlatego odrazu przyszłam Cię powiadomić! :)

  3. U mnie jest pierwsza część z tego co widzę, ale niestety wypożyczona. Pewnie jeśli przy kolejnej wizycie w bibliotece będzie dostępna to z chęcią wypożyczę ;)

    • No rzesz, dlaczego u mnie nie ma? Skandal! Ostatnio też stwierdziłam, że to skandal w biały dzień – nie pozwolili mi jak zwykle wypożyczyć 4, tylko schaltowali mnie i tylko 3. No rzesz.

  4. U mnie o dziwo jest dużo fajnych książek, a nawet jak nie to zawsze zostaje mi bublioteka uniwersytecka, w której jest chyba wszystko, więc nie mogę narzekać ;)

  5. Fakt, warto :). Tym bardziej, że sporo książek, które chcę/chciałam przeczytać, a których nigdzie indziej nie mogłam dostać leży sobie w BU niechciana ;)

  6. Niestety tylko wypożyczyć, ale np. takie „Dziecko zwane niczym” szukałam chyba ze dwa lata i nigdzie, nigdzie nie było. A tu, w BU leżało do wzięcia od zaraz, razem z drugą częścią ;)

Dodaj komentarz