„Pamiętniki wampirów. Przebudzenie”, Smith Lisa Jane

wydawnictwo: Amber
język oryginału: angielski
stron: 216
ocena ogólna: 2,5/6
ocena wciągnięcia: 4/6

[Uwaga: Jeśli nie czytałeś „Zmierzchu”, a masz zamiar przeczytać tę powieść, uprzedzam, iż poniższy tekst zawiera informacje pochodzące z książki, mogące zbyt dużo zdradzić czytającemu.]
Przez przypadek znalazłam tę powieść w postaci e-booka na moim komputerze i doszłam do wniosku, że warto spróbować przeczytać to i ocenić, czy faktycznie Smith ma takie dobre pióro. To był gest masochistyczny z mojej strony. Bo autorskie pióro Smith to przesada ze strony jej czytelników, gdyż jej talent to nic innego, jak tylko skopiowanie innych historii i wrzucenie trochę od siebie. Czytając to miałam wrażenie, że czytam drugi „Zmierzch”. Owszem, czekałam co będzie dalej i czy zacznie się dziać coś lepszego i mroczniejszego, ale tylko dlatego, że chcąc nie chcąc zainteresowałam się tymi dziwnymi przypadkami, które działy się w tej powieści. Z coraz większą ochotą miałam chęć rzucić czymś w monitor, ale w momencie, gdy moja frustracja osiągała apogeum, Smith jakoś potrafiła zainteresować. Co zaowocowało tym, iż tę powieście przeczytałam całą. Nie wiem, czy stać mnie będzie na podobny wysiłek i czy warto czytać kolejne części.

Biorąc pod lupę „Przebudzenie” wykorzystam starą metodę zwaną „porównaniem”. Porównam to do Zmierzchu, który równie dobrze mnie irytował. Więcej będzie zbieżności niż różnic, ale tym razem trochę się rozpiszę. Zaczynając od początku: główna bohaterka. Tu Elena Gilbert, tam Isabella Swan. Elena różni się od swojej koleżanki tym, że jest idealna w każdym calu. Ma piękne blond włosy, idealną figurę, zniewalające spojrzenie i jest bardzo mocno pewna siebie. Uganianie się ma we krwi, a flirt to jej drugie imię. Obie panny wkrótce po rozpoczęciu roku szkolnego wpadają na nieziemsko przystojnego nowego ucznia, który będzie powodował zamarcie serca obu bohaterek. Jak w „Zmierzchu” Bella miała rozwiedzionych rodziców, tam Elen nie miała ich wcale. Bohater główny: tam Edward, tu Stefano, włoski przystojniak, który od samego początku unika głównej bohaterki, a w końcu okazuję się, że pała do niej gorącym i nieprzewidywalnym uczuciem. Jak Edward chciał zatopić ząbki w swojej ukochanej, tak Stefano również tego pragnie. W mniejszym stopniu, ale można uznać to za podobieństwo. Jedyne czym się różnią to fakty mocy, umiejętności i wyjawiania swoich tajemnic. Już na samym początku dowiadujemy się od Edwarda kim jest i jak chcę odrzucić Bellę, zaś tu Stefano opowiada dopiero na sam koniec i mimo tego nadal boi się o Elenę, mimo że wyjawił już swoje tajemnice. Różnią się faktem rodzeństwa, bo tamte kochało Bellę, a brat Stefano, Damon, tylko jej pragnie, pragnie w akcie zemsty odbić ją bratu niszcząc go przy tym. Sytuacje: praktycznie mało tu różnic, w „Przebudzeniu” jest trochę więcej niepewność i grozy, ale jest tak samo przewidywalne jak „Zmierzch”. Główni bohaterowie (Elena i Stefano) oczywiście pałają do siebie wielkim uczuciem, jest typowe romansidło. Nie dzieje się praktycznie nic specjalnego. Nikt nie poluję na bohaterkę, tak jak na Bellę, jedyne co się dzieję, to fakt zemsty Damona na bracie. Manipulowanie nim, oszukiwanie i zrzucanie na niego winy za morderstwo, którego ten nie popełnił. Reasumując: nic tu śmiesznego, nic nadzwyczajnego. Po prostu druga zmierzchowa historia. Bohaterka to naprawdę dziwna istota, która w wieku licealnym zwierza się pamiętnikowi. Jeśli czytałeś/aś „Zmierzch” to nic cię w tej książce nie zdziwi. Zupełnie nic.

32 myśli nt. „„Pamiętniki wampirów. Przebudzenie”, Smith Lisa Jane

  1. Twoja recenzja mnie mocno rozbawiła:)))
    Ja Zmierzchem się delektowałam, ale masz rację – jeśli mnie nic w pamiętnikach nie zdziwi, to chyba sobie daruję.

    • Dobrze to wiedzieć, bo właśnie starałam się pod tym kątem napisać tę recenzje, bo samą książką pochwalić się nie można. Powiało nudą i tyle.
      Mogę Ci podesłać e-booka, chociaż sporo w nim literówek. Jednak, jakby nie patrząc, zaoszczędzisz wysiłku szukania w bibliotece(o ile będzie Cię kusiło do przeczytania) oraz zmarnowanych pieniędzy (o ile cokolwiek podkusi Cię do tego dziwnego czynu;)).

    • Faktycznie, Pamiętniki były wydane w 1991. Co nie zmienia faktu, że nadal i tak oceniam obie powieści bardzo słabo. Możliwe, że moje porównanie tak wypadło, iż porównuję „Przebudzenie” do „Zmierzchu”, ale ma mieć to formę wzajemnego kontrastu, a nie osobnej oceny.
      Dziękuję za Twoją uwagę, nie miałam o tym pojęcia.

      • Gdy zaczęłam czytać „Pamietniki…”, też porównywałam do Zmierzchu, miałam wrażenie, że to kolejna powieść o wampirach napisana pod wpływem fali popularności Sagi p.Meyer. Dopiero trzeci tom uświadomił mi, jak dawno ta książka została napisana.
        I tom jest chyba najsłabszy, drugi i trzeci są zdecydowanie najlepsze, a dalsze tomy to już bicie piany, byleby zaspokoic fanów.

        Dzisiaj odkryłam twojego bloga i muszę przyznać, że jest świetny. Na pewno będę go regularnie odwiedzać, zwłaszcza, że mam wakacje i masę wolnego czasu.

        Pozdrawiam i czekam na kolejne recenzje

      • Nie wiem, czy mam siłę czytać kolejne tomy. Jeśli już to jedynie w postacie e-booków, gdyż szkoda mi pieniędzy i czas na szukanie.
        Gdyby nie Ty nawet nie zwróciłabym uwagi na rok wydania. Po stylu pisania Smith na pewno nie wywnioskowałabym, jak dawno napisana była ta książką. Obstawiałabym raczej jakiś 2008 rok a nie 1991. ;)

        Bardzo dziękuję za tą pochlebną opinie. Miło coś takiego słyszeć. Naprawdę. :)

        Pozdrawiam ciepło!

  2. Serial bardzo lubię, ale do książek się nie palę. Zresztą w serialu niewiele zostało z książek. Do dziś nie potrafię pojąć jak można czytać e-booki, próbowałam, ale papier to papier. ;)

    • To był mój pierwszy e-book. Ogólnie nie jestem ich zwolenniczką, jak sama mówisz: papier to papier. Jednak nadarzyła mi się okazja, stwierdziłam, że co mi szkodzi. Spróbowałam, ale wiem, że nie dałabym rady dłuższej powieści tak czytać. To nie dla mnie, ja lubię mieć książkę przed sobą, lubię ja dotykać i się nią napawać. Prawdziwy ze mnie bibliofil. ^^

  3. Też mam w e-booku od kilku miesięcy. Zaczęłam czytać, ale w momencie, gdy przeczytałam „przeszłam przez pokój, zatrzymałam się przy lustrze i zaczęłam czesać moje piękne włosy (..) kręciłam biodrami (…)” (czy coś w podobie) to zwątpiłam. Może wrócę w wakacje, jak będzie mi się bardzo nudzić : )

    • Nabieram masochistycznej ochoty na zetknięcie się z tym dziełem. Fragment przytoczony przez Nyx chyba załatwił sprawę. W końcu i tak książka chuda w kartkach. ^^

      • Swego czasu lubiłam oglądać gnioty, albo przynajmniej takie głupie, że aż śmieszne. Lubię swój monitor więc prędzej rzucę czymś w ścianę. ;)

      • Ja na swój także nie narzekam, ale fakt faktem, taką chęć miałam. Bo bohaterami wstrząsnąć się nie da. A po drugie to nie ich wina, że tacy zostali stworzeni, to przecież wizja autorki, która najzwyczajniej w świecie pragnęła stworzyć piękną historię o pięknych ludziach. I gdzie tu gadanie, że wygląd się nie liczy?!

    • Oj, nie lubię blogów z onetu i tej całej ich struktury. Sama się zastanawiam dlaczego tak rzadko wprowadzam zmiany. W końcu bym obrazek z lewej podmieniła, ale nie chce mi się włączać gimpa. ;)

      Swoją drogą masz niezły gust.

      • Moja historia blogowania właśnie zaczęła się na Blog Onet i chociaż powinnam być wdzięczna temu portalowi to jednak niezbyt miło go wspominam. Już mówię czemu.
        Wdzięczna powinnam być za fakt, iż mogłam dowolnie ustawiać szablon według własnego gustu, a co jeszcze lepsze – wtedy miałam okres tworzenia wszystkiego w Photoshopie. Onet miał bardzo prostą strukturę, przez co łatwo można było manipulować schematami, grafiką itd. Jak zaczynałam blogować to wszyscy byli na Onecie właśnie, nie lubiano innych portali, bo były zbyt „skomplikowane” dla rzeszy odbiorców, która tylko komentowała na Onecie, gdyż inne portale wymagały zbyt dużo wysiłku do umieszczenia komentarza.
        Nie wspominam miło, bo wystarczyło, że komputer się zawiesił a cały post znikał. Czasami znikały same z siebie, przesuwały się ramki, zmieniało się tło, chociaż nie robiłam nic. A co najgorsze DZIECI NEO! Spam był wszędzie, co lepsze dzieci bawiły się w ocenianie czyiś blogów,inne prowadziły wymiany (Komentarz za komentarz) by podbijać sobie popularność. A w rankingach zamiast porządnych blogów wisiały tylko badziewiackie blogi nie warte nawet zajrzenia.

        Zmienianie szablonu zostało mi właśnie po Onecie, jako jedno z dziwactw tamtego portalu. A fakt, że ma się ten sam szablon od długiego czasu nie świadczy o blogu. Bo najważniejsze jest przesłanie z niego, a nie wygląd.

        Jej, dziękuję bardzo. To miłe.

      • Oj, pamiętam te czasy wymieniania się „komciami” na onetowych blogach, tworzenie szablonów w photoshop’ie i sprzedawanie ich innym również za „komcie”. „Niezapomniane czasy i cudowne wspomnienia” ;]

  4. Mnie się podobała bardziej poprzednia szata graficzna, ale bloga przez to nie przestanę czytać ;)

    Jak chcesz przeczytać prawdziwą młodzieżową chałę, polecam „Naznaczona” pań Cast. Ostrzegam, odruch wymiotny gwarantowany

  5. Z „Pamiętników wampirów” przeczytałam tylko pierwszy tom i nie byłam zachwycona. Po resztę już nie sięgnęłam. Ale do „Zmierzchu” to one nie dorastają do pięt. Podziwiam odwagę do porównania tych cykli. Dla fanów „Zmierzchu” to jak profanacja.:)

    • Z tą profanacja zgodzę się jak najbardziej jako zagorzała fanka mająca obsesję na punkcie Zmierzchu ;). Ale trzeba mieć też trochę dystansu do opini na temat tych książek, wiadomo, że nie każdemu się spodobają. Jedni uznają je za najlepsze książki jakie do tej pory przeczytali, inni za totalne gnioty.

    • Cóż, ja do fanów nie należę. Śmieję się z tego cyklu, do kina idę tylko po to, aby znów się pośmiać. Osoby, które uważają, że „Zmierzch” to najlepsza książka jaka kiedykolwiek powstała są lekko mówiąc śmieszne. Bo jak można uważać taką książkę za cud literacki ?!

  6. Muszę przyznać, że „Zmierzch” bardzo lubię. Niby nie pojawia się w niej nic nadzwyczajnego, a jednak bardziej wciągającej książki nigdy nie miałam okazji przeczytać. Po „Pamiętniki wampirów” nie sięgnę, bo generalnie takiej literatury nie czytam.
    Dodaję do linków :)

    • Jak zawsze powtarzam, każdy ma swoje zdania. I owszem, „Zmierzch” wciąga, ale to tylko przez historię i postacie(mimo ich głupoty, ckliwości itd.). Gdyby nie ta historia nikt nie tknął by tej książki palcem.

Dodaj odpowiedź do Agna Anuluj pisanie odpowiedzi